Opolanie laureatami ogólnopolskiego konkursu architektonicznego Dorota Wodecka-Lasota Pokora wobec otoczenia i nieschlebianie powszechnym gustom - to zawodowe credo młodych opolskich architektów - Iwony Wilczek i Mariusza Tenczyńskiego, które przynosi im coraz większe uznanie.
Iwona jest przed trzydziestką, Mariusz niewiele po, a mają już na swoim koncie kilka spektakularnych osiągnięć. Najbardziej prestiżowe to rozbudowa Muzeum Wsi Opolskiej wedle ich projektu opracowanego z udziałem Ewy Oglęckiej i Jarka Oglęckiego. W konkursie na przebudowę Muzeum Śląska Opolskiego zajęli drugie miejsce. Trzecie przypadło im w rozstrzygniętym kilka dni temu konkursie, którego celem było opracowanie koncepcji programowo przestrzennej dla Parku Etnograficznego w Tokarni pod Kielcami (w zespole był również mgr inż. Mariusz Owsiak). Mieli zaprojektować m.in. parking, karczmę, przystań kajakową nad Nidą, amfiteatr i budynek administracyjno-dydaktyczny z częścią noclegową. Jury, któremu przewodniczyła prof. Anna Mitkowska - szefowa Stowarzyszenia Architektów RP w Krakowie, uznało, że praca opolan ma spośród zgłoszonych największe walory architektoniczne, jest nowatorska i wpisana w krajobraz. Jurorzy docenili jej konsekwencję i bardzo dobre rozwiązania urbanistyczne. - Cieszymy się, ale nie zamierzamy się powszechnie chwalić naszym sukcesem. To nie w naszym stylu. Choć w Opolu nie jesteśmy może zbyt znani, to jednak poza nim nie jesteśmy anonimowi - mówią.
Co można wyczarować ze stodoły Bo o właścicielach opolskiej pracowni db2architekci branżowe pisma architektoniczne piszą regularnie. W ubiegłorocznym numerze "Architektury-Muratora" znaleźli się w gronie trzech pracowni w kraju, na które należy zwrócić uwagę. "Uważaj na nich! - kto tworzy przyszłość w polskich konkursach architektonicznych?" - brzmiał tytuł. Ostatni numer "Architektury & Biznesu" poświęcił dużo miejsca ich projektowi Muzeum Wsi Opolskiej. Przez znawców sztuki są zaliczani do czołowych twórców młodej polskiej kultury. - Ich dom rodzinny, jaki niedawno postawili pod Opolem, należy do najciekawszych realizacji minionego roku. Będzie pretendował do tytułu Mister Architektury - zapowiada prezes opolskiego SARP Antoni Domicz. Dom nawiązuje stylistyką do otoczenia, bo dla dwójki młodych opolskich architektów kontekst to świętość. - Wieś opolska jest prosta i piękna. Domy różnią się wysokością szczytów, w zależności, jaki cieśla pracował w danej wsi. Ludzie nie dostrzegają dziś wartości w prostocie tych brył, w ich skromności. A szkoda - uważa Iwona Wilczek. Zainspirowani wsią zaproponowali jednej ze swych inwestorek, że zbudują jej dom ze starej stodoły. - Myślała, że żartujemy. Ale po dwóch tygodniach zadzwoniła, że się zgadza - wspominają.Od frontu jest to obecnie jasna, jednorodna niemalże bryła - dwa okna i wejście, które w przyszłości przysłonią przesuwne drewniane wrota. "Nic specjalnego" - mówią podobno ci, którzy widzą go od wejścia. Ale po przeciwnej stronie dom niemalże oddycha szklanymi ścianami i drewnianym pomostem-tarasem, otwiera się przestrzeń na zieleń traw i drzewa na horyzoncie. - Jestem szczęśliwa, że zdecydowałam się na ten dom - zapewnia pani Magda, która prosi, by nie podawać lokalizacji. - Łażą mi już tu niemalże wycieczki oglądać go. Poznaję po śladach butów na piasku i zapalcowanych oknach - dodaje ze śmiechem.
Trzy lata bez zarobku Iwona skończyła Politechnikę Wrocławską, ale przez rok była na stypendium w Dreźnie. I tam dopiero na przykładzie powstającej architektury współczesnej nauczyła się, na czym polega jej wartość. Z Mariuszem, który skończył Politechnikę Śląską, poznali się w pracowni Antoniego Domicza, który przyjął ich na staż. - I od razu wiedzieliśmy, że otworzymy wspólnie pracownię. Trzy lata dokładaliśmy do interesu, w ubiegłym odnieśliśmy pierwszy zysk. Ale nie odpuszczamy żadnej kreski. Jesteśmy pewni tego, co robimy. I mało mnie interesuje, żeby to się podobało wszystkim - kwituje Mariusz. Są bezkompromisowi. Rozstali się z inwestorem, któremu zaprojektowali dom z bali, a który zaczął ulepszać go wedle swoich pomysłów. Gdy powiedział im, że o gustach się nie dyskutuje, podziękowali za współpracę. - Architekt nie może się godzić na to, że ktoś mu będzie dzieło zmieniał. To tak, jakby portreciście nakazać zrobić komiks - kwituje Mariusz. - Myśmy nie kończyli studiów, żeby zarabiać kasę, tylko żeby tworzyć coś, co ma wartość. Architekt ma kreować przestrzeń, a nie schlebiać gustom tego, co ma pieniądze - podkreślają zgodnie. |