Kurier Poranny Stanisław Bukowski. To on zbudował Białystok, który znamyTomasz Mikulicz, tmikulicz@poranny.pl, tel. 085 748 95 54, Gmachy z kolumnami na kilkunastu placach miejskich, oś pałacowa z rezydencji Branickich do Rybnego Rynku, bulwary nad rzeką Białą... I to wszystko w głowie jednego człowieka. Zapraszam na spotkanie z niezwykłym architektem i poznanie zapomnianego planu odbudowy Białegostoku. Stanisław Bukowski (1894-1979), znany powojenny architekt, budowniczy Białegostoku. To on odbudował kościół św. Rocha i Pałac Branickich, zaprojektował kościół na Dojlidach czy odtworzył Zbrojownię na Rynku Kościuszki. Stanisław Bukowski (1894-1979), znany powojenny architekt, budowniczy Białegostoku. To on odbudował kościół św. Rocha i Pałac Branickich, zaprojektował kościół na Dojlidach czy odtworzył Zbrojownię na Rynku Kościuszki. Jego niepowtarzalny styl jest rozpoznawalny i do dziś wysoko oceniany. To zazwyczaj wszystko, co wiemy o Bukowskim.
Mało kto pamięta, że architekt stworzył też pierwszy po wojnie plan sieci ulicznej Białegostoku (do niedzieli można go oglądać wśród pozostałych prac mistrza w galerii im. Sleńdzińskich, na wystawie pt.: "Żyj architekturą”). Czy oznacza to, że nasz bohater był również genialnym urbanistą? Jeśli tak, to ciekawe, jak by wyglądał Białystok, gdyby w latach 40.h spełniono jego koncepcje Bukowskiego?
Wileńskie początki
O Bukowskim zaczęło być głośno w latach 1936-1937 ubiegłego stulecia w Wilnie. Na zaproszenie znanego w środowisku architektów prof. Romualda Gutta przyjechał z Warszawy Stanisław Bukowski - młody, zdolny asystent naukowy. Miał już za sobą 11 lat studiów na Wydziale Architektury Politechniki Warszawskiej (musiał pracować, by mieć pieniądze na studia, temu tak długo to trwało), stypendialne wojaże po Europie i Afryce Północnej oraz wspomnianą asystenturę na uczelni. W Wilnie miał rozpocząć pracę w miejskim biurze architektonicznym.
- Przed Bukowskim od razu staje nie lada zadanie. Ma uczestniczyć (razem z Leszkiem Dąbrowskim z Politechniki Warszawskiej) w tworzeniu planu regulacji wileńskiego placu Katedralnego - mówi Sebastian Wicher, pracownik biura kultury i ochrony zabytków białostockiego magistratu, kurator wystawy w galerii im. Sleńdzińskich i autor mającej się ukazać lada dzień książki o Bukowskim. Była to jedna z najważniejszych w tamtych czasach inwestycji w mieście. Nic więc dziwnego, że budziła ogromne zainteresowanie, nie mówiąc już o momencie, gdy wyszło na jaw to, co proponował Bukowski.
- Chciał bowiem zbudować plac w duchu modernistycznym. Zamiast podzielanego powszechnie pomysłu budowy prostokątnego placu otoczonego rzeźbami, Bukowski proponował wprowadzenie w to miejsce zieleni - opowiada Wicher. Mimo tych kontrowersji Zarząd Miejski zdecydował się na realizację projektu. Warto wspomnieć, że jednym z największych przeciwników przyjęcia projektu Bukowskiego był Ludomir Sleńdziński, ten sam, którego imię nosi galeria, w której jest otwarta wystawa o architekcie.
Po zaprojektowaniu placu Bukowski stworzył mauzoleum grobów królewskich w katedrze wileńskiej i wiele innych obiektów pożyteczności publicznej. Projektował też prywatne wille.
- W Wilnie poznaje przyszłą żonę - Placydę Siedlecką, absolwentkę malarstwa na wydziale sztuk pięknych. To za jej namową trafia zaraz po wojnie do Białegostoku - wyjaśnia Wicher.
Miasto w gruzach
To rodzinne miasto Placydy. Bukowski daje się przekonać żonie, by osiedlić się tu na stałe. Znajdują niewielką kamienicę w śródmieściu i zaczynają układać sobie życie. Na początku brakuje niemal wszystkiego, miasto jest w kompletnej ruinie.
- Rynek Kościuszki jest jednym wielkim pustym placem, wokół którego leżą resztki spalonych kamienic - mówi Antoni Oleksicki, podlaski konserwator zabytków w latach 1989-2002, autor wydanego przy okazji jednej z wystaw opracowania "Powojenna odbudowa Białegostoku” (można ją kupić w Muzeum Podlaskim).
Cudem uratowały się tylko świątynie - katedra, niedokończony kościół św. Rocha i cerkiew św. Mikołaja.
- Niewiele się o tym mówi, ale centrum Białegostoku zostało zniszczone bardziej niż śródmieście Warszawy. Z miasta pozostał tylko zielony obwarzanek przedmieść - dodaje Oleksicki.
Powstająca w tym czasie Regionalna Dyrekcja Planowania Przestrzennego opisuje rozmiary zniszczeń wojennych. Powoli zaczyna się odbudowa miasta, na główny plan wysuwają się zniszczone zabytki. Jeszcze w tym samym roku Bukowski na zlecenie ministerstwa kultury decyduje się na prowadzenie prac nad dokończeniem budowy kościoła św. Rocha.
- Wspólnie z pierwszym powojennym wojewódzkim konserwatorem zabytków - Władysławem Paszkowskim - zakładają niewielką Pracownię Konserwacji Zabytków Architektury. Tworzą swego rodzaju tandem - przypomina Oleksicki.
Pierwszy plan powojennego Białegostoku
Po kościele św. Rocha przychodzi czas na Pałac Branickich, kamienicę mieszczańską przy Sienkiewicza 2, Pałacyk Gościnny przy Kilińskiego czy Zbrojownię przy Rynku Kościuszki. Poza tym Bukowski jest autorem projektów wielu obiektów sakralnych, m.in. kościoła w Krypnie i Choroszczy, klasztoru w Drohiczynie czy pałacu archimandrytów w Supraślu.
W natłoku pracy Bukowski znajduje jeszcze czas na stworzenie planu zagospodarowania śródmieścia. Opracowuje go wspólnie z - również przybyłym z Wilna - Leszkiem Dąbrowskim. Mieszkańcy mają okazję zapoznać się z nowymi koncepcjami wiosną 1946 roku.
Plan skupiał się na wyeksponowaniu dwóch obiektów - kościoła św. Rocha i Pałacu Branickich. Kościół miał być otoczony zielenią. Po jego zachodniej stronie (od strony dworca) na planie widnieje duży plac miejski. Od południa biegnie ulica Krakowska, na której końcu znajduje się kaplica św. Marii Magdaleny. Tuż przed kościołem miał powstać - już sporo mniejszy niż ten na tyłach - placyk, od którego odchodziła Lipowa. Sama ulica miała ulec poszerzeniu i - jako przedłużenie Rynku Kościuszki - prowadzić na trójkątny placyk przed bramą wjazdową do Pałacu Branickich. Pałac był otoczony pokaźnych rozmiarów ogrodem i parkiem. Od bramy wjazdowej ciągnęła się ulica Pałacowa, na której zakończeniu był umiejscowiony średniej wielkości plac w kształcie trapezu. Po przeciwległej stronie biegła szeroka oś pałacowa, przecinająca dzisiejszą ulicę Skłodowskiej tuż obok Rybnego Rynku. Na przecięciu z ulicą Skłodowskiej również był umieszczony - tym razem w kształcie podkowy - niewielki placyk. Centralnym punktem miasta miał pozostać Rynek Kościuszki, a konkretnie teren położony za jego południową pierzeją. U zbiegu ulic Legionowej i Akademickiej miał bowiem powstać obszerny plac. Plac ten miał być połączony z kolei z jeszcze jednym - otoczonym ze wszystkich stron zielenią. Miała je łączyć z Rynkiem Kościuszki ulica Zamenhofa, która przebijała również północną część Rynku i biegła aż do skrzyżowania dzisiejszej ulicy Malmeda z aleją Piłsudskiego. Bukowski chciał też stworzyć przebicie dzisiejszej Sienkiewicza do Legionowej. Będzie to później jedynym pomysłem z całego planu, który został w pełni zrealizowany.
Połączenie modernizmu z barokiem
Koncepcje Bukowskiego można rozpatrywać w dwóch aspektach - urbanistycznym (przebieg ulic, rozwiązania planistyczne) oraz ściśle architektonicznym (styl budownictwa, ogólny charakter przestrzeni miejskiej). Zacznijmy od tego ostatniego.
- Bukowski zakładał połączenie sztuki modernistycznej z barokową, z wyraźną przewagą tej ostatniej. Chodziło mu o odtworzenie atmosfery czasów "Wersalu Podlaskiego”. Wszystko musiało być wyniosłe i monumentalne - wyjaśnia Oleksicki.
Ulica Lipowa miała być swego rodzaju osią łączącą kolosy - najbardziej reprezentatywne punkty miasta, czyli kościół św. Rocha i Pałac Branickich. Przed kościołem miała się pojawić zapierająca dech w piersiach, wręcz klasycystyczna kolumnada, a przed Pałacem Branickich wielka brama wjazdowa. Wokół rozłożystego placu u zbiegu ulicy Legionowej i Akademickiej miały powstać monumentalne gmachy z kolumnami. Podobnie zresztą jak przy pozostałych placach. Na środku Rynku Kościuszki Bukowski widział strzelistą budowlę z wysoką wieżą, która miała zastąpić rozebrany w 1940 roku przez Sowietów Ratusz.
- Jeżeli zaś chodzi o samą zabudowę, to na budynkach powstałoby mnóstwo wszelkiego rodzaju zdobień, bogatych gzymsów i obramowań okien. Większość ważniejszych obiektów wyglądałoby jak dzisiejszy sąd apelacyjny, urząd wojewódzki czy dawny Dom Partii (zajmowany dziś przez Wydział Historyczno-Socjologiczny UwB).
Oleksicki dodaje, że choć każda władza lubi monumentalizm, to koncepcje Bukowskiego okazały się zbyt dużą fantazją architektoniczną. Nawet jak na czasy socrealizmu.
Żal po hotelu Ritz
Na inne aspekty sprawy zwraca uwagę Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego.
- Należy pamiętać, że Bukowski wraz z Paszkowskim przyłożyli rękę do wyburzenia XIX-wiecznej zabudowy wokół Rynku Kościuszki. To prawda, że po wojnie większość tych budynków była zniszczona, jednak można to było odbudować. Lechowski twierdzi, że zniszczono przez to historyczną tkankę miasta - wąskie zaułki, zagęszczoną zabudowę, niskie kamienice itd. Fragmenty takiego Białegostoku można dziś oglądać tylko na ulicy Kilińskiego i Waryńskiego.
- Najbardziej żal hotelu Ritz, który został zburzony tylko dlatego, żeby nic nie zakrywało widoku na Pałac Branickich od strony północnej i wschodniej. To w końcu chodziło o miasto czy o pałac? - zapala się Lechowski. Inaczej na to patrzą członkowie białostockiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich, którzy na jednym ze swoich zebrań rozpoczęli dyskusję o planie Bukowskiego.
- Bukowski chciał zlikwidować chaotyczną zabudowę i pogmatwane sieci ulic, wprowadzając w miejsce tego czytelne podziały na kwartały. Było to działanie bardzo logiczne - twierdzi Jerzy Tokajuk, prezes stowarzyszenia.
Niezrealizowane pomysły
Widać więc wyraźnie, z jakimi dylematami musiał się borykać Bukowski. Z jednej strony, warto było odnowić przedwojenne kamienice (choćby dlatego, że być może dziś mielibyśmy starówkę z prawdziwego zdarzenia), z drugiej, należało w jakiś sposób uczynić ze śródmieścia reprezentatywną część miasta, z budynkami użyteczności publicznej i przestrzeniami miejskimi (nawet za cenę odcięcia się od XIX i XX-wiecznej historii).
Bukowski wybrał to drugie. Na pewno ze stratą dla specyfiki Białegostoku. Nie mówiąc już o przesadzeniu ze sprawą hotelu Ritz. Warto było mieć w mieście taki zabytkowy hotel.
Urbaniści zwracają uwagę na funkcję, jaką w planie Bukowskiego pełniła zieleń miejska.
- Mamy tu zieleń wokół kościoła św. Rocha i Pałacu Branickich oraz w innych ważnych punktach miasta. Dzięki temu Białystok zyskiwał na uroku. Moim zdaniem, najciekawszym - i niestety niezrealizowanym do dzisiaj - pomysłem Bukowskiego były szerokie bulwary nad rzeką Białą - komentuje Radosław Plichta z miejskiej komisji urbanistyczno-architektonicznej, również członek TUP.
Tuż po wojnie prasa pisała, że Białystok ma szanse przekształcić się w rodzaj miasta-ogrodu, z licznymi ogrodami i parkami. Była to ciekawa wizja wprowadzenia zieleni na większych przestrzeniach. Można śmiało powiedzieć, że takie myślenie zapoczątkował w Białymstoku właśnie Bukowski.
- Szkoda też, że nie zrealizowano przeprowadzenia drogi (osi pałacowej) biegnącej od pałacu poprzez przecięcie dzisiejszej ul. Skłodowskiej tuż obok Rybnego Rynku (przy dzisiejszym gmachu biblioteki uniwersyteckiej) i dalej, w stronę ul. Mazowieckiej. Byłoby to ciekawe rozwiązanie urbanistyczne - przekonuje Plichta. Bukowski lubował się w tworzeniu placów miejskich. Miały powstawać jak grzyby po deszczu, jeden obok drugiego i każdy większy od poprzedniego. Białostoczanie mieliby więc dziś nie jeden Rynek Kościuszki, a kilka, i to o wiele większych. Trzeba przyznać, że perspektywa dość intrygująca...
- Z jednej strony to dobrze, bo dzięki temu poszerzała się przestrzeń miejska, ale trzeba zwrócić uwagę na to, że place muszą mieć odpowiednią lokalizację. Moim zdaniem, ta ostatnia była fatalna, jeżeli chodzi o plac w okolicy Rynku Siennego. Mogłyby przez to powstać problemy komunikacyjne - uważa Tokajuk.
Architekt romantyk?
O tego typu problemach mówi też inny członek TUP. - Od razu widać, że plan ten wyszedł spod ręki architekta, a nie planisty - mówi Andrzej Chwalibóg, znany białostocki architekt. - Jeżeli w latach 40. przyjęto by koncepcję Bukowskiego, mielibyśmy dziś kłopot z szybkim poruszaniem się po centrum. Szczególnie samochodem.
Kto wie, być może tego typu dylematami kierowały się władze, odrzucając w 1947 r. plan Bukowskiego i powołując zespół pod kierownictwem prof. Ignacego Tłoczka? Miał on uaktualnić stworzony przez siebie tuż przed wojną plan zabudowy centrum.
Zakładał on m.in. stworzenie arterii przelotowej wzdłuż rzeki Białej czy włączenie zespołu pałacowego w nową kompozycję osiową, obejmującą swym zasięgiem Bojary na wschodzie i dawną dzielnicę żydowską na zachodzie.
Po planie Bukowskiego pozostało zrealizowane w międzyczasie przebicie ul. Legionowej do Sienkiewicza. I oczywiście wspomnienie o niemal romantycznej próbie stworzenia monumentalnego śródmieścia Białegostoku. Kurier Poranny Miasto odzyskane z ruin(pio) 27 maja 2003 Około 1948 roku do Białegostoku zjeżdżają inżynierowie-architekci: Władysław Paszkowski i Stanisław Bukowski. Kariery zaczynali jeszcze w międzywojniu. Swoje pierwsze szlify zdobywali w znakomitej, wileńskiej szkole architektury. Jeszcze w tym samym roku wojewódzkim konserwatorem zabytków został Władysław Paszkowski, który przyjął do swojej pracowni architekta Stanisława Bukowskiego. Oni też zaczęli odbudowywać Białystok. To dzięki nim centrum miasta wygląda dziś tak, jak wygląda. (ze zbirów Piotra Sawickiego)Najpierw elektrowniaPierwszym obiektem, który zaczęli odbudowywać była elektrownia przy ul. Elektrycznej. Około 1948 Bukowski, na wniosek Paszkowskiego, stworzył pracownię konserwacji zabytków w Białymstoku. Pracownia zajęła się przede wszystkim rekonstrukcją Pałacu Branickich. "Braniccy" byli oczkiem w głowie Bukowskiego. Potem była Astoria, Pałac Gościnny, biblioteka, komora celna na Wysokim Stoczku (domek Napoleona) i Ratusz. W 1944 r., jeszcze w ruinach Pałacu Branickich, zorganizowano pierwszą wystawę. To był pomysł Paszkowskiego. Wystawa była zalążkiem pierwszego białostockiego muzeum, które przez jakiś czas mieściło się w pałacu. W tamtych czasach nie było mile widziane, aby urzędnicy państwowi projektowali na rzecz kościoła. Mimo to Bukowski projektował kościoły w Dojlidach i Chodorówce. Zaprojektował też witraże do kościoła Św. Rocha.
Walka z głupotąTrudno dziś ocenić, jakim nakładem sił wgryzali się w ruiny miasta. Walczyli nie tylko z rumowiskiem, ale i z głupotą możnych czasów, w których przyszło im żyć. Paszkowski potrafił walczyć z uporem o swoje idee, nie dopuszczając na przykład do wyprostowania ulicy Mickiewicza, która - według ówczesnych "koncepcji" urbanistycznych - miała biec w stronę Rynku Kościuszki przez... teren dziedzińca Pałacu Branickich. Paszkowski za odmowę wykonania zadania trafił do aresztu, z którego wyciągnął go dopiero Jan Zachwatowicz, generalny konserwator zabytków. Bez Bukowskiego i Paszkowskiego odbudowano by Białystok. Nie wiadomo tylko, jak by wyglądał. Natomiast oni nadali miastu charakter: odbudowali główne zabytki, zorganizowali układ przestrzenny, zachowując (przynajmniej we fragmentach) XVIII-wieczny charakter miasta.
Pasja fotografowaniaOgromną pasją Władysława Paszkowskiego było fotografowanie. Fotografował wszystko, jak leci. Ruiny, zabytki, kościoły, sposób ułożenia kostki brukowej na rynku w Jedwabnem. Przedwojenną Leicą, która kosztowała wówczas tyle, ile dobra krowa, wykonał dziesiątki tysięcy zdjęć. To one tworzą w większości, aż do dziś, ogromne archiwum wojewódzkiej pracowni konserwacji zabytków. W Muzeum Historycznym w Białymstoku (przy ul. Warszawskiej) obejrzeć można wystawę pt. "Powojenna Odbudowa Białegostoku". Jedna jej część ukazuje obraz zniszczeń powojennych. Część druga natomiast ilustruje powolne podnoszenie się miasta z popiołów. Zaprezentowane na wystawie fotografie pochodzą w większości z archiwum Władysława Paszkowskiego. Wystawa czynna jest do końca czerwca.
|